Pisałem niedawno o tym, że wiara w hipnozę nie jest potrzebna by skorzystać z jej dobrodziejstw. Na UKHC dowiedziałem się jednak paru rzeczy, które jeszcze dalej przesunęły granice mojego zadziwienia nadzwyczajnymi możliwościami ludzkiego umysłu.
Powszechnie wiadomo, na czym polega efekt placebo. Dostajesz pigułkę z cukru czy innej substancji nieaktywnej, ale wierzysz, że jest to prawdziwe lekarstwo. I odczuwasz realną poprawę.
Stopień tej poprawy zależy od leczonego schorzenia (przy bezpłodności 0% przy bólu 50%, przy chorobie Parkinsona 57%, Zespole Jelita drażliwego 73%, lęku 79%, depresji 83%), od koloru (duże czerwone kapsułki działają lepiej niż małe białe tabletki), nazwy i marki (aspiryna bayerowska jest lepsza od innej, a placebo morfiny działa przeciwbólowo silniej niż placebo aspiryny), ceny (im kosztowniejsze placebo tym silniej działa) oraz sposobu podania (gdy pracowałem w szpitalu to by uspokoić alkoholika z zespołem odstawiennym podawaliśmy mu relanium w zastrzyku, mimo że relanium szybciej się wchłania z układu pokarmowego niż z mięśni, więc szybciej by zadziałało w postaci pigułki). A najsilniej działa placebo w postaci operacji i zastanawiam się, czy dobrze zrobiłem poddając się arthroskopii kolana, skoro stopień zmniejszenia dolegliwości bólowych jest taki sam przy prawdziwej operacji co przy udawanej!
Czy jednak pacjent musi wierzyć, że dostaje prawdziwy lek, by uzyskać efekt leczniczy?
Okazuje się, że nie. Pacjent może wiedzieć, że otrzymuje placebo- a mimo to można uzyskać poprawę jego zdrowia!
Wyobraź sobie, że cierpisz na Zespół Jelita Drażliwego (IBS) i widzisz ogłoszenie, dotyczące nowego podejścia terapeutycznego, łączącego ciało i umysł. Dowiadujesz się, że będziesz dostawał pigułki placebo, podobne do pigułek z cukru, które mają udowodnione działanie lecznicze. Lekarz ci wyjaśnia, że efekt placebo jest bardzo silny, ciało odpowiada na przyjmowanie placebo jak psy Pawłowa odpowiadały ślinieniem się na odgłos dzwonka, że pomaga pozytywne nastawienie i że najważniejsze jest systematyczne branie pigułek.
I tyle.
Wiesz, że będziesz dostawać zupełnie nieaktywną substancję. A mimo to, u 92% zaobserwowano poprawę w porównaniu do grupy kontrolnej (bez podawania czegokolwiek) gdzie poprawa wynosiła 45%. U 60% poprawa była odpowiednia (adequate) w porównaniu do grupy kontrolnej, gdzie wynosiła 35%.
Innymi słowy w tym badaniu, przeprowadzonym w 2010 przez Teda Kaptchuka okazało się, że pacjenci, którzy nie wierzyli w to, że dostają leki, którzy wręcz WIEDZIELI, że dostają tylko placebo, mieli dwa razy większą poprawę niż pacjenci bez leczenia.
A potem obejrzałem jak James Brown zademonstrował terapię przez opukiwanie (coś jak EFT) mówiąc wprost, że się na tym zupełnie nie zna i nie wie jakie punkty trzeba opukiwać i mój umysł przekroczył kolejną granicę tego co jest możliwe….
Pozdrawiam serdecznie,