Kiedy Koriba, stary szaman plemienia Kikuju postanowił wybrać swojego następcę, jego wybór padł na młodego Ndemi.
Ndemi okazał się bystrym i pojętnym uczniem. Szybko chłonął wiedzę potrzebną szamanowi, nigdy niczego nie zapominał i były szanse, że z czasem poza wiedzą osiągnie również mądrość.
Miał tylko jedną wadę: zawsze się spóźniał.
Z jednej strony Koriba był rozbawiony i zachwycony pomysłowością dorastającego młodzieńca, który potrafił stworzyć tysiące wymówek dla swoich spóźnień i nigdy się nie powtarzał. Z drugiej strony, jako jego nauczyciel i mentor musiał coś zrobić, by nauczyć go dyscypliny.
Opowiedział mu więc historię o wojowniku i dziewczynie.
Młody wojownik zobaczył dziewczynę cudnej piękności i następnego dnia udał się do niej w zaloty. Niestety, po drodze napotkał słonia i musiał się cofnąć. Kiedy dotarł do dziewczyny, inny wojownik ubiegał się o jej rękę. Nasz bohater musiał więc odejść, choć dziewczyna posłała mu zachęcający uśmiech.
Mając w pamięci wspomnienie jej uśmiechu poszedł do dziewczyny następnego dnia. Tym razem jadowity wąż zagrodził mu drogę i znowu ubiegł go jego rywal.
Trzeciego dnia wojownik długo się zastanawiał, jakimi słowami ma wyznać miłość dziewczynie. Zajęło mu to tyle czasu, że dotarł do niej dopiero pod wieczór, by się dowiedzieć, że jego rywal zapłacił ojcu jego wybranki pięć krów i trzydzieści kóz posagu.
Zrozpaczony wojownik pobiegł do dziewczyny i wyznał jej miłość. Dziewczyna odwzajemniała jego uczucia- niestety, była już przyrzeczona innemu.
Wojownik zaczął się usprawiedliwiać, wyjaśniać powody swoich spóźnień, ale usprawiedliwienia, nieważne czy prawdziwe, czy nie, niczego nie zmieniły- stracił to, czego najbardziej pragnął.
Kiedy Koriba skończył mówić, Ndemi od razu zrozumiał jej morał. Ale ponieważ wchodził już w wiek, w którym młodzi kwestionują mądrość starszych i szukają swoich własnych dróg, rozpoczął dyskusję z szamanem.
„Koribo”, powiedział „czemu mi po prostu nie powiesz, że jeśli znowu się spóźnię to mnie ukarzesz? Po co te wszystkie historie, które zawsze opowiadasz? Czy nie lepiej mówić wprost czego się chce, zamiast snuć opowieści o mądrych lwach i głupich hienach?”
„Nie, Ndemi” opowiedział stary szaman. „Zapomniałeś o czymś bardzo ważnym. Zapomniałeś, że prawdziwą wartością opowieści jest to, że słuchacz także musi coś do niej wnieść.”
Mike Resnick trafił w samo sedno opisując tę historię w swojej książce „Kirinyaga” ( z której możesz się dowiedzieć o dalszych losach Koriby i Ndemi). Rzeczywiście, słysząc wciągającą opowieść, człowiek nadaje jej swoje własne znaczenie- i robi to na poziomie zarówno świadomym, jak i podświadomym.
Ważną zasadą wywierania wpływu jest: umysł nie stawia oporu temu, co sam wymyśli.
Tak więc gdy opowiadasz komuś jakąś historię, słuchacz nadaje jej własne znaczenie- i nie walczy z tym co sam wymyślił.
O ile bezpośrednia rada czy sugestia może wywołać opór u słuchacza, to opowieść lub metafora nie budzi takiego oporu, gdyż umysł się nie sprzeciwia temu, co uznaje za własne przemyślenia.
Powstaje jednak pytanie: w jaki sposób możesz się upewnić, że słuchacz zrozumie opowiadaną przez Ciebie historię zgodnie z Twoimi intencjami? Skoro sam nadaje znaczenie Twojej opowieści, to co można zrobić, by to znaczenie odpowiadało Twoim zamierzeniom gdy chcesz go do czegoś przekonać?
I to mi przypomina pewną historię…