Dialog wewnętrzny to głos w Twoim umyśle przy pomocy którego często wkopujesz się w zły nastrój…
„Czemu on mi to zrobił?”, „Do niczego się nie nadaję”, „Świat jest okropny a ludzie źli”, „Moje życie jest beznadziejne”, „Nic mi się nie udaje”- wariantów wewnętrznego dialogu zatruwającego nasze samopoczucie jest całe mnóstwo.
Jak sobie poradzić z zatruwającym wewnętrznym dialogiem?
Podobnie jak w przypadku szkodliwych obrazów, możemy zmienić jego TREŚĆ, albo STRUKTURĘ.
W przypadku zmiany treści możesz zacząć kwestionować szkodliwe podszepty swojego wewnętrznego krytyka. Zadaj sobie pytanie: „Czy rzeczywiście NIC mi NIGDY nie wyszło? Ani jedna rzecz?” „Czy na pewno ona ZAWSZE mnie źle traktuje? Ani razu mnie nie potraktowała dobrze?”
Gdy katastrofizujesz „A co jeśli stanie się X?” zadaj sobie pytanie „A co jeśli X się nie stanie?”
Metod pracy z treścią jest mnóstwo, możesz stosować afirmacje i celowo skupiać się na pozytywach. Możesz również zmieniać STRUKTURĘ tego wewnętrznego głosu
Zwróć uwagę na głos, którym się dołujesz. Czy jest cichy, czy głośny? Szybki, czy wolny? Wysoki, czy niski? Jaką ma barwę – czy na ciebie krzyczy, marudzi, zniechęca? Gdzie jest zlokalizowany- z lewej strony, z prawej, z przodu, z tyłu?
Gdy określisz już te parametry, zacznij je zmieniać, obserwując jak to wpływa na twoje emocje. Co się stanie, gdy go bardzo przyspieszysz? A co gdy zwolnisz? Gdy zmienisz w cieniutki, piskliwy głos Myszki Miki? Gdy zaczniesz się krytykować głosem Kaczora Donalda? Jak zmienią się twoje emocje gdy go wyjmiesz ze swojej głowy i umieścisz w lewej pięcie? Albo między swoimi pośladkami Albo między pośladkami polityka, którego najbardziej nie lubisz?
To Twój umysł i możesz z nim robić co tylko zechcesz
No i najprostsza metoda zatrzymania szkodliwego dialogu wewnętrznego: rozluźnij język.
Dialog wewnętrzny to subwokalizacje, które ustają gdy język jest rozluźniony.
Proste i skuteczne