Od czasu gdy napisałem poprzedniego posta (https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=2444258989039805&id=100003671835155) parę osób mnie pytało: „a jak to jest z przypominaniem sobie wydarzeń wczesnodziecięcych? Swych narodzin? Poprzednich wcieleń?” Pomyślałem, że warto przedstawić co jest prawdą a co mitem, jeśli chodzi o te zagadnienia.
Nie ma żadnej możliwości, by sobie przypomnieć swoje narodziny albo wczesne dzieciństwo. Przyczyna jest bardzo prosta- dopiero około 8 miesiąca życia w mózgu rozwijają się struktury odpowiedzialne za pamięć długotrwałą, takie jak części płatów czołowych i hipokamp. Wcześniej niemowlęta pamiętają tylko ostatnich kilka sekund, a potem ich wspomnienia są bezpowrotnie utracone i nie można ich w żaden sposób odzyskać.
Zatem jeśli ktoś ci proponuje przepracowanie rzekomej „traumy porodowej” czy urazów związanych z pobytem w inkubatorze przez hipnotyczne lub niehipnotyczne (?) przypomnienie sobie tamtych wydarzeń, to lepiej zaoszczędź swoje pieniądze. To jest po prostu niemożliwe.
A co ze wspomnieniami z poprzednich wcieleń? To samo co z UFO. Jedni w to wierzą, inni nie, a przekonujących dowodów na ich istnienie brak. Nie słyszałem by ktoś w poprzednim wcieleniu był piratem, w trakcie sesji hipnozy lub niehipnozy (?) przypomniał sobie gdzie zakopano skarb i voila! okazało się że we wskazanym miejscu faktycznie spoczywa nieodkryty dotąd skarb piratów. Do czasu gdy się tak nie stanie, zachowam ostrożny sceptycyzm wobec prawdziwości takich wspomnień.
Jak to już to wielokrotnie pisałem, pamięć człowieka nie jest odtwórcza, tylko wytwórcza. Wbrew temu, co przez wiele lat sądzono, pamięć nie jest magnetowidowym zapisem tego co się dzieje, nie stanowi kartoteki wspomnień, które nienaruszone czekają by je odzyskać. Nawet pod wpływem hipnozy to co sobie przypominamy stanowi mieszaninę wspomnień prawdziwych, częściowo prawdziwych i zupełnych zmyśleń- i nie mamy żadnego sposobu by je odróżnić. A badania wykazują, że często wspomnienia wymyślone wydają się bardziej rzeczywiste od tych prawdziwych!
„No dobrze, Lechu” zapewne niektórzy z was powiedzą „ale ja miałem prawdziwy problem, poszedłem do hipnotyzera, on mnie zahipnotyzował, cofnąłem się do pierwotnej traumy której wcześniej nie pamiętałem i problem zniknął. No i co ty na to? Czy to nie dowodzi prawdziwości tego wspomnienia?”
Nie dowodzi. Pamiętajmy że jednym z dwóch języków nieświadomego umysłu jest metafora. Rozwiązując problem w przestrzeni metaforycznej możemy rozwiązać go naprawdę- mimo że wszystko jest tylko wyobrażone.
Dla przykładu- mogę się spytać klienta „Gdy już rozwiążesz problem, to gdybyś był zwierzęciem- jakie to będzie zwierzę?” Klient odpowiada na przykład że „orłem” (albo lwem, albo lamą itd.). Ja potem kolejnymi pytaniami rozbudowuję ten symbol, pogłębiając metaforyczne rozwiązanie, rozbudowując zasoby klienta i doprowadzając by rozwiązał problem. Oczywiście klient nie staje się „naprawdę” orłem czy innym zwierzęciem- a mimo to znajduje rozwiązanie, którego wcześniej nie był w stanie dostrzec.
Podobne zjawisko metaforycznego rozwiązania zachodzi podczas hipnotycznej regresji (albo niehipnotycznej- nie mam pojęcia czemu niektóre osoby udają, że ich regresje są „niehipnotyczne” i co to w ogóle znaczy ). Klient w swoim umyśle cofa się do „pierwotnej traumy” by ją „przepracować”- i tak naprawdę nie ma znaczenia, czy te wspomnienie będzie prawdziwe, czy nie, podobnie jak nie ma znaczenia, ze klient tak naprawdę nie stawał się orłem czy innym zwierzęciem podczas pracy z osobistymi symbolami. Wystarczy, że podświadomość klienta potraktuje to jako uzdrawiającą metaforę prowadząca do rozwiązania problemu.
Czy ludzkie umysły nie są wspaniałe?