Do Miltona Ericksona przyszła kiedyś zrozpaczona matka czternastoletniej dziewczyny. Jej córka doszła do przekonania, że ma zbyt duże stopy i z tego powodu od trzech miesięcy nie ruszała się z domu, nie chodziła do szkoły ani do kościoła, unikała przyjaciół i stawała się coraz bardziej odludkiem. Nie chciała z nikim rozmawiać o tym problemie, a już na pewno nie chciała pójść na terapię. Milton umówił się zatem z matką, że przyjdzie do ich domu pod pretekstem zbadania matki, czy nie zachorowała na grypę.
Gdy Milton badał matkę upewnił się, że dziewczyna stoi za nim, po czym cofając się nastąpił na jej palce stóp. Dziewczyna syknęła z bólu, a Milton odwrócił się do niej i tonem absolutnej wściekłości powiedział:
„gdybyś wyhodowała je na tyle duże by można je zobaczyć, to nie znalazłbym się w tej sytuacji!” (“If you would grow those things large enough for a man to see, I wouldn’t be in this sort of situation!”).
Jak zwykle Erickson stworzył unikalną terapię dla konkretnego klienta (znaną później jako „terapia stawania na palce stóp klienta” 😉 ) I jak zwykle ani klientka, ani jej matka nie zorientowała się, na czym terapia polegała. Matka pamiętała tylko, że Milton zachował się niegrzecznie wobec jej córki i zupełnie nie łączyła tego co zrobił z rozwiązaniem problemu.
Gdyby Erickson próbował SŁOWAMI przekonywać klientkę, że jej stopy wcale nie są duże, z pewnością by mu się to nie udało, więc wcale nie zamierzał tego robić. Zamiast tego stworzył dla niej DOŚWIADCZENIE, któremu nie mogła zaprzeczyć.
Jak ujął to sam Erickson:
„Dziewczyna nie miała żadnej sposobności, by odrzucić komplement na temat swoich stóp. Dziewczyna nie mogła mi powiedzieć, że to moja wina, bo byłem lekarzem jej matki. Nie mogła w żaden sposób się zrewanżować. Nie miała innego wyjścia, jak z pokorą przyjąć niepodważalny dowód na to, że ma małe stopy”.
Erickson bardzo rzadko wyjaśniał coś słowami. Zarówno w terapii jak i w nauczaniu, a nawet w codziennym życiu wolał stworzyć u rozmówcy DOŚWIADCZENIE, które miało czegoś go nauczyć, doprowadzić do jakiejś zmiany. Używał w tym celu hipnozy, metafor, zadań które klient miał wykonać, anegdot, deptania stóp klienta- słowem wszystkiego co mogło doprowadzić do stworzenia transformującego doświadczenia.
A doświadczenie zmienia znacznie szybciej i znacznie trwalej niż słowa. Możesz przeczytać w książce szczegółową instrukcję jazdy na rowerze- ale dopiero doświadczenie złapania i utrzymania równowagi pozwoli ci nauczyć się na nim jeździć. Nie możesz się nauczyć pływania, jazdy na nartach, całowania, rozmawiania z obcymi, robienia operacji na sercu, budowania domu itd. wyłącznie o tym czytając lub słuchając opisu jak to robić. Konieczne jest doświadczenie czegoś, by móc to dogłębnie poznać.
To samo dotyczy NLP i hipnozy. Czytanie książek, czy nawet oglądanie nagrań wideo nie zastąpi bezpośredniego doświadczenia które przeżywasz na treningu, oglądając trenera wykonującego demonstrację, słysząc jak ją omawia, zadając pytania, a w końcu samemu ćwicząc z innym uczestnikiem a potem omawiając to ćwiczenie. Takie doświadczenie jest rzeczywiście trans-formujące.
A już za dwa tygodnie kolejna grupa ludzi rozpocznie swoją życiową trans-formację na kolejnej edycji treningu NLP Practitioner. Jeśli chcesz do nich dołączyć, wejdź na stronę: