Zadziwiające jest jak często ludzie uwielbiają się chwalić swoimi negatywnymi cechami lub emocjami.
„Jestem złośliwy, ale jestem sobą”
„Wkurza mnie na maksa x czy y”
„Ciągle się martwię” itd., itp.
Tego typu zdania często wypowiadane są niemal z dumą, tak jakby to, że człowiek komuś zrobił przykrość lub sam się źle poczuł, było powodem do zadowolenia.
A z drugiej strony, gdy tylko zdarza się jakaś negatywność w wyglądzie (typu: plama na ubraniu lub brudne paznokcie) jest powodem do wstydu i każdy jak najszybciej chce to poprawić, bo to źle wygląda i co ludzie powiedzą.
A co się robi, gdy do domu mają przyjść goście? Oczywiście porządek, bo to wstyd zaprosić kogoś, gdy w domu jest bałagan!
Gdy się nad tym zastanowić to wychodzi, że wszelka negatywność na zewnątrz wymaga niemal natychmiast poprawienia i jest wręcz potępiana, ale ta, która pochodzi z wewnątrz, jest ok…
A czy nie jest równie ważne, jak nie zdecydowanie ważniejsze od wyglądu to, jaką osobą jesteś i jak się czujesz?
Przecież pozytywne cechy sprawiają, że lepiej się żyje, a pozytywne emocje sprawiają, że człowiek lepiej się czuje i łatwiej sobie radzi ze swoimi problemami nawet w poniedziałki!
Zatem może warto z taką samą uwagą, z jaką dbamy o siebie na zewnątrz, zadbać o siebie wewnątrz?
Poświęcić swój czas i uwagę na to, żeby nauczyć się zarządzać swoim umysłem i emocjami?
W końcu jeśli nic nie zmienisz – nic się nie zmieni