Przeszło ćwierć wieku temu trafiłem na swój pierwszy trening interpersonalny. Przez sześć dni, siedząc w kółeczku z dwunastoma innymi osobami, uczyłem się zupełnie nowego dla siebie sposobu komunikowania się z innymi ludźmi.
Na czym polegał ten sposób? Otóż mówiąc w pierwszej osobie liczby pojedynczej komunikowało się innym o swoim stanie wewnętrznym, zwłaszcza o swoich uczuciach. Inni z kolei słuchali tej wypowiedzi, po czym mówili o swoich reakcjach na to, co usłyszeli.
„Kiedy powiedziałeś to i to, poczułem złość/ smutek/ radość etc.” było typowym sposobem wyrażania. Wypowiedzi zaczynające się od „my” lub „ty” były ucinane przez „mów za siebie”, albo „a co ty w związku z tym czujesz?”
Początkowo mówienie o uczuciach było dla mnie bardzo trudne. (Pamiętam jak na pytanie prowadzącej „I co wtedy czułeś?” odpowiedziałem z dumą „Nic nie czułem, przecież jestem lekarzem” ). W końcu nauczyłem się tej umiejętności i gdy po sześciu dniach wróciłem do „normalnego życia”, próbowałem ją stosować w swoich codziennych kontaktach. A ponieważ osoby z mojego otoczenia nie uczestniczyły w takim treningu, rezultaty były opłakane…
Ten model komunikacji międzyludzkiej jest znany pod różnymi nazwami. W analizie transakcyjnej mówi się o komunikacji „dorosły- dorosły”, Virginia Satir nazwała ten styl „leveller”, mówi się o postawie asertywnej itd. Polega on na tym, że otwarcie wyraża się to, co się myśli i czuje, bez naruszania praw i terytorium psychicznego drugiej osoby ( a przynajmniej tego co uważamy za prawa i terytorium drugiej osoby). Charakterystycznymi dla tego sposobu komunikacji zwrotami są „Moim zdaniem…” uważam że…” „czuję X”, „Kiedy zrobiłeś X poczułem Y” itp. Nacisk jest położony na szczere i otwarte opisywanie swoich wewnętrznych przeżyć, bez zwracania szczególnej uwagi na to, jaki rezultat takie „wyrażanie siebie” wywoła.
Z kolei w modelu komunikacji stosowanym w NLP i hipnozie najważniejszy jest właśnie rezultat jaki wywołujesz. Jedno z założeń operacyjnych NLP brzmi: sens komunikatu określa uzyskana reakcja. Innymi słowy nie jest ważne co chciałeś powiedzieć, ważne jest jaką reakcję wywołały twoje słowa. Jeśli chcesz powiedzieć koleżance komplement i mówisz „ślicznie dzisiaj wyglądasz” a ona odpowiada fochem, to mało istotne są twoje intencje, ważny jest rezultat jaki wywołałeś.
W tym modelu komunikacji postrzegasz siebie jako element systemu. Wysyłasz jakiś werbalny i niewerbalny komunikat, rozmówca jakoś reaguje (werbalnie i niewerbalnie), ty odczytujesz jego reakcję i zmieniasz swoje zachowanie aż uzyskasz oczekiwany rezultat.
Na przykład gdy kogoś hipnotyzuję, wiem po czym poznam że klient wszedł w stan hipnozy – jest to cel do którego dążę. Zaczynam mówić i obserwuję, jak klient reaguje na moje słowa. Jeżeli widzę, że przejawia oznaki wchodzenia w trans, jest to dla mnie sygnał, że uzyskuję pożądany efekt. Jeżeli nie widzę tych oznak, to jest to dla mnie sygnał, że muszę zmienić swoje postępowanie. Nie ma porażek – są tylko informacje zwrotne.
Zatem ten model komunikacji sprowadza się do trzech zasad, znanych w NLP jako wzór na sukces:
1) Znaj swój cel
2) Obserwuj jakie rezultaty uzyskujesz
3) Jeżeli to co robisz działa, rób to dalej. Jeżeli to co robisz nie działa, zmień swoje zachowanie (zasada elastyczności zachowania)
W pierwszym modelu komunikacji uwaga jest skierowana na siebie, na to co myślisz i czujesz oraz w jaki sposób możesz to wyrazić. W drugim kierujesz swoją uwagę na drugą osobę (lub grupę), obserwując jaki rezultat wywołały twoje słowa i zmieniając swoje zachowanie aż uzyskasz pożądany rezultat.
W pierwszym modelu mówisz o sobie, skupiając się na swoich emocjach. W drugim modelu skupiasz się na stanach emocjonalnych rozmówcy i na tym, jak to co robisz i mówisz wpływa na jego emocje.
W pierwszym modelu podstawą jest świadomość tego, co się myśli i czuje. W drugim modelu chodzi o nawiązanie kontaktu z podświadomością rozmówcy.
Który z tych modeli jest „lepszy”? Oczywiście tak postawione pytanie nie ma sensu, trzeba je uzupełnić o określenie lepszy do czego i w jakich okolicznościach. Na pewno warto znać oba i umieć się nimi sprawnie posługiwać.
Zatem po czym poznasz, kiedy warto stosować każdy z tych modeli?
Pozdrawiam
Lech Dębski