Mój kolega przechodzi ostatnio ciężkie chwile. Rozwodzi się i jest to trudny rozwód. Żona jest mistrzynią we wzbudzaniu w nim poczucia winy, on niepotrzebnie wdaje się z nią w długie dyskusje, w których stara się ją przekonać do swoich racji, ona to obraca przeciw niemu, on ją dalej przekonuje itd.
Nic dobrego z tego nie wynika, wychodzi z tych dyskusji rozwalony psychicznie i wyczerpany emocjonalnie. Oczywiście wszyscy znajomi go przekonują, że niepotrzebnie wdaje się w te dyskusje, że i tak do niczego jej nie przekona. I naturalnie kolega przyznaje nam rację, a potem znowu wchodzi w to samo błędne koło. Jakoś zawsze się tak dzieje, że daje się wciągnąć w jej grę, której nie może wygrać.
Skoro podejście bezpośrednie zawiodło, trzeba użyć pośredniego.
Ćwiczyłem kiedyś z tym kolegą sztuki walki, więc opowiedziałem mu o ćwiczeniu które niedawno przeprowadziłem na zajęciach z samoobrony. Broniący stał z zamkniętymi oczami, przeciwnik ustawiał się naprzeciw niego w pozycji grożącej. Broniący na ułamek sekundy otwierał oczy, po czym je zamykał i opisywał co zauważył: jak przeciwnik jest ustawiony, na której nodze ma ciężar ciała, gdzie ma dłonie, czy może ukrywać broń itp.
„To zadziwiające, jak wiele można zobaczyć w jednej chwili” powiedziałem koledze, przechodząc do swojego „hipnotycznego” głosu.
Dalej mu opowiadałem jak po opisie tego co zobaczył, ćwiczący miał powiedzieć co by zrobił w takiej sytuacji. A potem otwierał oczy, sprawdzał na ile jego obserwacje były trafne i wykonywał akcję. Gdy ćwiczący już sobie radzili w tej sytuacji, stawało przed nimi dwóch napastników, potem napastnicy dostawali broń itd.
I zachwyciło mnie to, co zrobił jeden z ćwiczących. Osaczony przez dwóch napastników, jednego uzbrojonego w kij, drugiego w „cegłę”- po prostu zaczął uciekać.
„Bo wiesz, zamiast wdawać się w z góry przegraną walkę, najlepiej uniknąć walki” znowu użyłem hipnotycznego tonu głosu.
Potem rozmawialiśmy o tym, że ludzie walczą po to by walczyć, często zapominając jaki cel mają osiągnąć. Kilkakrotnie podkreślałem, że ważny jest cel i że „warto się zastanowić, czy to co robisz zbliża cię do celu, czy od niego oddala”. I znowu używałem hipnotycznego tonu, by ponownie założyć kotwicę słuchową.
„Wiesz, to jest tak, jak w tym starym filmie „Gry wojenne”” użyłem wyrażenia łączącego, by zmienić temat. Film dotyczył komputera, dążącego do wybuchu III Wojny Światowej. Bohaterowie skłonili komputer, by zaczął grać sam z sobą w „kółko o krzyżyk”, aż w końcu doszedł do wniosku że „jedynym wygrywającym ruchem jest nie grać w grę”. Czy muszę mówić, że wypowiadając to zdanie znowu użyłem swojego hipnotycznego tonu?
Użyłem jeszcze jednej opowieści, ale jest zbyt osobista by ją tu przytaczać.
Potem zmieniłem temat rozmowy. Nie chciałem, by jego świadomy umysł połapał się w tym, co robię. A gdy znowu zaczął mówić o kłótniach z żoną, odpaliłem poprzednio założone kotwice.
I obserwowałem zmiany w sygnałach niewerbalnych na twarzy i w oddechu kolegi.
Czy miałem prawo tak postąpić? Myślę, że tak. Na poziomie świadomym kolega chciał przerwać błędne koło w którym tkwił i wielokrotnie mówił, że „chce przestać grać w jej grę” (domyślasz się, czemu użyłem tego sformułowania?) . Jednak jego nieświadomy umysł wciąż dawał się w nią wciągać. Musiałem więc porozmawiać z jego nieświadomym umysłem, w zrozumiałym dla podświadomości języku, żeby zrozumiał, że „jedynym wygrywającym ruchem jest nie grać w grę” której nie można wygrać.
A więcej na temat tworzenia hipnotycznych opowieści i stosowania ich do ukrytej perswazji dowiesz się na szkoleniu:
Pozdrawiam
Lech Dębski