Zdarzyło mi się kilkakrotnie zetknąć z opinią, że NLP-owcy to albo podstępni manipulatorzy idący do swojego celu po trupach, albo wyprani z emocji egocentrycy, uważający się za ósmy cud świata, albo ślepo wpatrzeni w swojego trenera fanatycy cytujący jego słowa z bezmyślnym uwielbieniem.
Hmmm…. Uczę NLP już kilkanaście lat i mam zupełnie inne doświadczenia!
Ostatnio tak się zdarzyło, że miałam przyjemność spotkać się po kilku latach z naszymi Praktykami – bo ktoś przyjechał do Warszawy na inne szkolenie, na delegację czy po prostu był przejazdem i udało nam się znaleźć czas na wspólną kawkę.
Zazwyczaj, kiedy się spotykasz ze znajomymi – rozmowy toczą się wokół wspólnych wspomnień, a potem przechodzą na problemy, narzekania i ogólne niezadowolenie prawie ze wszystkiego. Skierowanie rozmowy na słoneczną stronę życia wymaga dużo samozaparcia i czasem po prostu trzeba wysłuchać opowieści jak to się nie układa w małżeństwie czy pracy.
Jednak nasze spotkania były zupełnie inne
Owszem – na początku zawsze wspominaliśmy wspólny trening skupiając się na tych wszystkich śmiesznych czy niesamowitych momentach, które się zdarzają. Każdy jest wyjątkowy, ma swój specyficzny klimat, żarty i hasła, które kojarzą się z konkretnymi momentami. Ludzie po zajęciach zazwyczaj utrzymują ze sobą kontakt, więc również dzieliliśmy się wiedza co dzieje się dobrego u wspólnych znajomych.
Jeżeli pojawiały się jakieś momenty, w których była mowa o problemach – to raczej tak po NLP-owsku – słyszałam opowieści jak udało się je rozwiązać.
Ktoś wreszcie nie tylko dogadał się , a nawet zaprzyjaźnił z nielubianym wcześniej szefem, ktoś inny „oswoił” teściową, a inny – wreszcie zakończył bezsensowny związek bez przyszłości i się szczęśliwie zakochał.
Słuchałam też opowieści jak NLP pomogło po prostu czuć się lepiej, jak bawią się i testują techniki, i jak bardzo relaksujące bywają transe hipnotyczne po długim dniu pełnym obowiązków i wyzwań.
A potem rozmawialiśmy o tym co nas interesuje, fascynuje, bawi i nadaje życiu barw.
Ktoś zaczął biegać w maratonach, ktoś zaczął dbać o swoje zdrowie przechodząc na wegańska dietę, a ktoś inny poszedł w stronę duchowości i rozważaliśmy różne metody oczyszczania czakr.
Zazwyczaj brakowało nam czasu, żeby opowiedzieć tak do końca i o wszystkim, co istotne, ale to były bardzo pozytywne spotkania, po których jeszcze długo czuło się przyjemną energię.
Dodatkowo – jako ich trener – czułam w środku dumę, że moi NLP-owcy tak dobrze sobie radzą, że odnaleźli to, co sprawia im radość i są po prostu takim fajnymi ludźmi!
Andrzej Batko zwykł mawiać, że prowadzenie treningów NLP pozwala umożliwić innym stanie się takimi ludźmi, z którymi fajnie jest się spotkać i pogadać – czyli w męskim języku: pójść na piwo I ja się z tym zgadzam
Jeżeli i Ty chcesz się o tym przekonać to warto już teraz zapisać się na naszego Praktyka w Majówkę!
Do końca marca obowiązuje jeszcze cena zniżkowa
Pozdrawiam serdecznie
Agnieszka Ornatowska