Uwaga, będzie długo 🙂
Im bardziej studiuję pracę Miltona Ericksona tym bardziej rośnie we mnie podziw dla jego dokonań. Milton nie tylko stał się „ojcem” kilku nowych podejść terapeutycznych, w zasadzie całkowicie zmienił sposób myślenia o psychoterapii.
W latach 50tych ubiegłego wieku znajdował się poza głównym nurtem psychoterapii- samotny geniusz z Phoenix znany ze swoich dziwacznych metod pracy z pacjentami i z medycznej hipnozy. 30 lat później był szanowanym mistrzem, a jego podejście stało się inspiracją dla wielu zupełnie nowych podejść terapeutycznych.
To co kiedyś było herezją, stało się mainstreamem. Przeprowadzone w 2023 roku w 31 krajach badanie stosowania hipnozy klinicznej wykazało, że najczęściej stosowane jest podejście ericksonowskie (71%, potem hipnotyczna relaksacja 55% i tradycyjna hipnoza 50%).
Co zatem pozmieniał Erickson? Jay Haley wyróżnia kilka takich dziedzin, w których Erickson sprzeciwiał się terapeutycznemu mainstreamowi, by w końcu odnieść sukces.
Do czasów Ericksona w psychiatrii nie stosowano hipnozy, a nawet wręcz jej zakazywano. Erickson używał hipnozy przez cała swoje zawodowe życie w pracy ze swoimi pacjentami. Nauczał jej na weekendowych warsztatach, gdyż nie było wolno jej uczyć w szkołach medycznych. Uczyli się jej głownie lekarze i dentyści, gdyż psychiatrom nie wolno było jej się uczyć bez poważnych konsekwencji(!)
Obecnie hipnoza jest jak najbardziej stosowana w psychoterapii, w medycynie oraz w psychiatrii, a te słowa pisze psychiatra 😉
Do czasów Ericksona psychoterapia była długoterminowa. Terapeuta często zaczynał rozmowę od tego, że klient nie powinien oczekiwać żadnych zmian przynajmniej przez rok. Klienci często się przechwalali, ile lat byli w terapii, a podejścia krótkoterminowe (jak np. terapie behawioralne) były taktowane z pogardą jako te, które leczą objawy, a nie „głębokie przyczyny”.
Erickson z kolei robił terapię krótkoterminową, kiedy tylko mógł. Często zmiana zachodziła w ciągu jednej lub kilku sesji. Zamiast umawiać się na sesje kilka razy w tygodniu, prowadził je nieregularnie, kiedy było trzeba.
Obecnie terapia długoterminowa jest w zdecydowanym odwrocie. Klienci (i firmy ubezpieczeniowe) domagają się rezultatów szybko, nie za kilka lat. Swoją drogą powiedzenie komuś kto ma napady lęku lub depresję, że ma oczekiwać zmiany za parę lat to okrucieństwo…
Do czasów Ericksona terapeuci nie mówili klientowi co ma robić, a jedynie interpretowali jego słowa. Erickson dawał dyrektywy, mające na celu przeprowadzenie zmiany (bezpośrednio lub pośrednio).
Do czasu Ericksona terapeuci nie zajmowali się problemem klienta!. Uważano, że symptomy są tylko objawem jakichś „głębszych problemów”, bez rozwiązania których objaw wróci (jak mawiał Freud- „nawet w gorszej postaci”).
Erickson wręcz przeciwnie- od razu skupiał się na przedstawianym przez klienta problemie i wykorzystywał go do przeprowadzenia zmiany. Nowoczesna terapia skupia się na problemie i jego szybkim rozwiązaniu, a żadne badania nie wykazują, że samo usunięcie „objawu”ma jakieś negatywne skutki- wręcz przeciwnie, najczęściej od razu mamy poprawę w różnych dziedzinach życia.
Do czasów Ericksona typowy terapeuta był neutralny, stanowił ekran na który klient rzutował swoje projekcje, starał się nie wywierać wpływu na klienta. Erickson wręcz przeciwnie, używał siebie na najrozmaitsze sposoby, by wywierać wpływ na klientów i przeprowadzić pożądane zmiany. Gdy pytano się go, dlaczego jego klienci go słuchają, nawet gdy im zaleca bardzo dziwaczne zadania, odpowiadał „Because they know I mean it” („Bo wiedzą, że mi na tym zależy”).
Do czasów Ericksona terapia była skupiona na przeszłości. Powszechnie uważano, że za obecne objawy odpowiedzialne są dawne traumy, dlatego „uprawiano archeologię” grzebiąc się w przeszłych wydarzeniach. Erickson zajmował się przeszłością, jeśli była taka konieczność, ale głównie skupiał się na teraźniejszości i przyszłości.
Do czasów Ericksona podświadomość była traktowana jako miejsce, gdzie spychane są rozmaite wewnętrzne konflikty (np. konflikt między id a superego), a celem terapii było ich ujawnienie i wydobycie na powierzchnię. Erickson z kolei traktował podświadomość jako źródło zasobów potrzebnych do rozwiązania problemu, jako pozytywną siłę, której warto zaufać (jego słynne „trust the unconscious”).
Można by wymieniać jeszcze wiele aspektów terapii, w których Erickson był innowatorem (np. skupiał się na mocnych stronach klienta na kilkadziesiąt lat zanim Seligman zajął się pozytywną psychologią, pracował z całymi rodzinami przed Virginią Satir i powstaniem grupy Palo Alto itp, itd.). ale ten wpis jest już i tak jest zbyt długi.
Jeśli udało ci się doczytać aż dotąd, dziękuję Ci bardzo za uwagę. Jeśli lektura pobudziła Cię do myślenia, bardzo się cieszę. Jeśli okazało się, że uczestniczysz w terapii (lub ją przeprowadzasz) według reguł pre-ericksonowskich, to warto wiedzieć, że są nowe i lepsze metody. No i warto poznać Podstawy Hipnozy Ericksonowskiej, których będę uczył już w maju.
Pozdrawiam serdecznie,
Lech Dębski